Usłyszałem kluczyć w drzwiach. Czyli jednak serio chce gadać. Nie pasuje to do niego. On chce gadać o uczuciach. Ciekawe
- No i jestem.
- Noo, po co?
- Chcę pogadać.
*******************************Ashley*******************************************
Coś czuję że Andy myśli, że będę próbować go ''atakować'' i że on musi się bronic od początku. Jest w lekko mówiąc złym humorze, a co idzie za tym to będzie klasyczny przebieg rozmowy sam na sam, czyli:
- Chcę pogadać.
*******************************Ashley*******************************************
Coś czuję że Andy myśli, że będę próbować go ''atakować'' i że on musi się bronic od początku. Jest w lekko mówiąc złym humorze, a co idzie za tym to będzie klasyczny przebieg rozmowy sam na sam, czyli:
1. Będzie nie miły,
2. Będzie udawał nie dostępnego i że nic mu nie jest,
3. Zacznie krzyczeć,
4, Będzie się powoli przełamywać,
5. Szczera rozmowa,
6. Przyzna się do czegoś,
7. Jakaś prośba.
Podszedłem do niego i usiadłem na łóżku. Leżał z rękami zawiniętymi na piersi z ''bojową;; miną. Norma, kiedy jest nie w humorze albo kiedy wie że będzie dla niego nie przyjemna rozmowa.
-Ale ja zacznę.
-Ale ja zacznę.
- No to mów. - Kurde, teraz to ja się boje.
- Chcę się wyprowadzić. Chciałbym wiedzieć czy chcielibyście się przeprowadzić razem ze mną, czy tu zostać?
- A co Cię zmusiło do tej decyzji? - A to mnie zaskoczył.
- No wiesz, słyszałem. Kurwa, słyszałem wszystko.
- Alee, kiedy? Co słyszałeś?
- Dzisiaj? Ogródek? Sara? Mówi Ci to coś?- Aż usiadł kiedy wymieniał okoliczności.
- Ołł. Wiem. Ale Ty wiesz, że to wszystko co ona powiedziała o Tobie i o Dylan to nie prawda?
- O Dy może nie. Ale chuj. Chcesz czy nie?
- EJ, chwila. Ty chcesz tu zostawić Młodą z Sarą?
- Nie, oczywiście że nie. Wiem jak ona się do niej odnosi. Weźmiemy ją ze sobą, a jak dostanie wypłatę pójdzie na swoje.
- A no dobra. Młody. Pogadamy o tym z wszystkimi i przy wszystkich, okej?
- Dobra. - Coś łagodnie poszło.
- Mam pytanie. Jak tam Twoje odczucia, uczucia co do Julki?
- Wiesz, jest jak było. Zamknij drzwi. - Powiedział gdy usłyszał, że ktoś chodzi po piętrze. Wstałem i spełniłem jego prośbę. - Dzięki. No to wracając. Jest jak było. Cholernie boli. W sumie chyba nawet bardziej boli jak każdy mi jedzie, jaka to ja nie jestem i jaka to ona nie była. Generalnie czuję się coraz bardziej chujowo. Mam ochotę zamknąć się w pokoju i nie wychodzić.
- Gościu, powinno Ci już przejść. Schlaliśmy Cię tyle razy że pewnie nie pamiętasz całego zeszłego miesiąca i pewnie z trzech koncertów. A Tobie dalej nie odpuszcza. Posuń się trochę tam. - Wjebałem się na łóżko i leżeliśmy obok siebie.
- Ashley, kurwa. - No i zaczęło się. - To są uczucia. Tego nie schlasz. To co najwyżej spowodowało że do teraz nie czuję gardła. I sam widzisz czuję się coraz gorzej.
- Rozumiem, że musimy Cię najebywać dalej. i że musimy iść do pani Bułki.
- Ale Ashley. Kurwa. Nie potrzebuję, tej jebanej psycholożki.
- Ale Ashley. Kurwa. Nie potrzebuję, tej jebanej psycholożki.
- Kurwa. Nie potrzebujesz? A Twoja depresja? A Twoje jebane myśli samobójcze?! A Twoje zamykanie się w sobie?! I Ty nie potrzebujesz?
- Nie, kurwa! Nie potrzebuje.
- Potrzebujesz i do niego pójdziesz, choćbym musiał Cię tam zaciągnąć.
- I chuja, nie dasz rady. - Nie tak chciałem tą rozmowę ...
- To tylko Twoje zdanie. Jeśli chcesz pierdolić o tej przeprowadzce za pół godziny bądź na dole. Zwołam chłopaków.
- Yhm. - Tylko mruknął cicho i wziął swoje fajki do ręki. Polazł na balkon. Pewnie znowu się truje paląc jedną za drugą. Tylko i wyłącznie dlatego że on miał życie jakie miał i zdarzyło się mu co się zdarzyło pozwalam mu palić. Zwykle przy mnie się nie pali. Generalnie uważam, że to po prostu zwykłe chamstwo zatruwać się fajkami świadomie i własnowolnie podczas kiedy ktoś inny pragnie życie i tego żałuje.
Kiedyś nawet próbowałem zabierać mu fajki lub próbować mu to jakoś ograniczać ale to odpijało się na jakości wykonywanej muzyki. Albo nie był w stanie wyciągać wysokich dźwięków, albo był zły i jakoś nie był skory do kompromisów.
Stwierdziłem w końcu że lepiej żeby palił niż żeby sięgnął po jakieś narkotyki. No i jest jeszcze alkohol. Ale do alkoholu to ja zwykle jestem pierwszy i prowokuje wszystkie libacje.
Ale mniejsza.
Zszedłem na dół i poinformowałem wszystkich że maja siedzieć na dupach w salonie, a sam poleciałem jeszcze poprosić Dylan żeby zeszła.
Kiedy byłem na górze kulturalnie zapukałem, usłyszałem takie '' Czego, kurwa?''. Ona chyba zostanie przyjaciółką Andy'ego. Przynajmniej po d względem krzyków.
- Spokojnie. To Ashley.
- Idź sobie. - Postanowiłem nacisnąć na klamkę. Może było otwarte. I było. Ryzykując życie, wszedłem do środku. Ona patrzyła na mnie wzrokiem seryjnego mordercy.
- Mała, słuchaj. Zejdź ze mną na dół. Andy ma ważne pytanie i prosił żeby byli wszyscy.
- Ale po chuja? Już chcecie pytać kiedy mnie wyjebać?
- Nie no, co ty? Jesteś super dziewczyną. Po za tym my nie jesteśmy jak Sara.
- I tak to się pewnie miło dla mnie nie skończy. Mi się nic dobrze nie kończy.
- Kolejna. - Wymruczałem.
- Kolejna? Co, kurwa, kolejna?
- Jeszcze przynajmniej jedna osoba w domu ma aż tak niską samoocenę.
- Skąd Ty to wiesz? Aż tak widać? Czy znasz się ''na ludziach''? Czy jak?
- Można powiedzieć, że mam styczność z osobami z niską samooceną i depresją. Całkiem dobrą styczność. A teraz chodź na dół, okej?
- Ok.
- Pomożesz mi może, zamieść szklanki do pokoju?- Zapytałem kiedy staliśmy w kuchni. Ona bez odpowiedzi wzięła i poszła.
W pokoju siedzieli już Jake, Jinxx, Coma i ku mojemu zaskoczeniu był juz Andy, a Sary nie było. Usiadłem na kanapie. Dylan podawała jeszcze szklanki.
- Młoda, tu siądź. Ja i tak wstaję. - Puścił ją Andy na swoje miejsce. On jest dla niej miły, bardzo miły. Czyżby wiedział coś co zmusza go do takiego zachowania?
- Dzięki. - wymruczała pod nosem.
- Młody po co nas tu ściągałeś?- Zapytał w końcu CC.
- Mam do Was ważne pytanie. - Powiedział opierając się o meble. - Generalnie, podjąłem decyzję, że chcę się stąd wyprowadzić. I mam pytanie czy chłopaki idziecie ze mną czy tu zostajecie.
- Ja myślę, że nie ma się tu nad czym zastanawiać. - Wypowiedział się Jinxx. - Ja idę.
- I ja. - Wtrącił się Jinxx. - Ja i Sami też idziemy. Myśleliśmy też ostatnio nad tym, czy by tego nie zaproponować.
- Ja też. - Jake. Wszyscy po kolei zaczęli wstawać pokazując, że są z Andy'm. Musiało mu to poprawić samopoczucie. Wstali wszyscy, tylko nie Dy.
- Po co mnie tu ściągałeś?
- Otóż o to, że pomyślałem że może też zechcesz się wyprowadzić.
- Nie mam pieniędzy na to. Muszę tu zostać.
- Ale daj mu dokończyć. - Wtrąciłem się.
- Pójdziesz z nami, zamieszkasz. Dostaniesz swój pokój i w ogóle. Podobno masz już pracę. Jak dostaniesz wypłatę zdecydujesz czy chcesz się wyprowadzić czy po prostu podzielimy czynsz jeszcze między Ciebie. Myślę że poznaliśmy Cię dzisiaj dość, abyś mogła z nami dom dzielić.
- Jeżeli nie będę Wam przeszkadzać - Przeleciała po nas wzrokiem.- To fajnie by było. Póki nie miałabym za co płacić mogłabym coś robić. Nie wiem... coś ugotować czy posprzątać?
- Młoda. To się jeszcze ogarnie. Dla nas to też będzie fajne że jakaś lasia będzie się u nas kręcić i przy okazji nie będzie wielka jak trzydrzwiowa szafa i będzie względnie normalna pod względem psychicznym.
- Takk, normalna. Z pewnością. Ale serio. Dzięki. - Zaczęła nas po kolei przytulać.
*****************************Dylan********************************************
- Ej, słuchajcie. Nie ma Sary. Przenieśmy się do ogrodu. - Zaproponował Pan Ładny Uśmiech. Nie odpowiadając po prostu poszliśmy.
Siedzieliśmy, rozmawialiśmy. Było fajnie. Nie pamiętam kiedy ostatnio zapomniałam o upływającym czasie, o wszystkim co mnie otacza. Po prostu żyłam. I było mi dobrze.
- Ej, ja idę. zaraz wrócę kiedyś.
- Ok, wróć kiedyś. - Odpowiedziała mi Sammi. Narzeczona Jinxx'a. Całkiem fajna kobitka.
Odeszłam bo dzwonił ten cwel. Najukochańszy cwel na świecie. David. Dzwonił na Skypie, Postanowiłam przełączyć na kamerkę i poznać go z moimi nowymi znajomymi.
- Cześć. - Wyszczerzyłam się.- Nie odzywaj się. Poznam Cię z moimi współ-lokatorami.
- Ej, chwila. Chcesz mnie poznać z tą szmatą? - Czyżby chodziło o Sarę?
- Nie tą szmatę, resztę ludzi, którzy mocno mi pomogli. Zwłaszcza 2 z nich.
- A to pędź. W czym Ci pomogli.
- Po tym jak wiesz i jeden, i drugi dużo mi wyjaśnili jak to z nią jest i nie pozwolili znowu nic sobie zrobić chociaż nie wiedzą nic o mojej depresji.
- I proszę. Proszę, żeby nie dowiedzieli się zbyt szybko. Nie znasz ich jeszcze dobrze i nie wiesz na ile możesz zaufać.
- Wiem, wiem. - Przynudza troszkę.
- A i mam nawijać po polsku czy angielsku muszę?
- Angielski. Już jesteśmy.
- Ok.
- Chłopaki i Sammi. Słuchajcie. Pierdolę sobie teraz z moim najlepszym przyjacielem. On chce Was poznać. Przekażę telefon i pogadacie coś tam, ok?
- No dawaj. Chce pierwsza. - Krzyknęła Sammi.
********************************David********************************************
Cieszę się, że Dylan może w końcu znalazła znajomych, ale kurde. Co będzie jak oni ją zostawią, a mnie nie będzie? Co jeśli znowu będzie miała nawrót depresji, a im nie będzie mogła się zwierzyć?
Moje rozmyślania przerwał głos jakiejś kobiety. Dy już komuś przekazała telefon.
Kobieta przedstawiła się jako Sammi. Sammi Doll. Kojarzyłem i jej twarz skądś, i imię, ale nie mogłem skojarzyć skąd. Ale nie ważne.
Następną osobą był jakiś facet. Kurwa. Znam go. To jest jebany. Kurwa, jebany Ashley Purdy! Ten Ashley Purdy. Z Black Veil Brides. Mój ulubiony muzyk.
- Kurwa. Ej, serio?
- Co serio? - Chyba lekko zdziwiony był.
- Mieszkacie z Dylan? Ona mieszka z wami?
- Noo tak. Tak. - Roześmiał się.
Resztę osób poznałem z podobnym entuzjazmem. Po prostu łał. Jak? I ona mi nie powiedziała? I ona ich nie rozpoznała?
''Poszliśmy'' do jej pokoju i pogadaliśmy jeszcze chwilę. Ja cały czas jarałem się, że ona ich zna. Mieszka z nimi. Oni jej pomagają.
Ją to chyba wkurwiło bo się rozłączyła.
Ja przeżywałem jeszcze długo ich wszystkich.
************************************Dylan************************************
- I to był właśnie mój przyjaciel David. - Oznajmiłam wracając do ogrodu.
- Pracujesz, aby nazywać chłopakiem?- Jak zwykle, Sammi.
- Niee. Fujj. CO ty?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, przepraszam.Zjebałam troszeczkę zakończenie :c
Podawać snapy proszę
mój to Lucyfer-33
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, przepraszam.Zjebałam troszeczkę zakończenie :c
Podawać snapy proszę
mój to Lucyfer-33
Nie narzekaj super rozdział!
OdpowiedzUsuńNareszcie się wyprowadzają! Nareszcie koniec usługiwania tej suce!
Fajnie ze pojawił się David ;)
Do następnego I weny życzę :*