- No niby nie. Ale mamy znajomości. Heart Of Fire było Theme Song'iem Hell In a Cell. Znamy parę osób. Możemy załatwić Ci przesłuchania.
- Wolałabym się tam dostać tak jak inni. Przez przesłuchania. Chcę mieć pewność że jestem wystarczająco dobra.
- No skoro wolisz. - Ich, jakże interesującą, rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Kto to zaś mógł być?
- Zapraszaliście kogoś?- Spytał Ash.
- Właśnie nie. Pewnie Oliver przyszedł się najebać. Wiecie jak to u niego jest.- Wypowiedział się Mamusia Jinxx. Sprawy u Sykes'a nie wyglądały zbyt ciekawie. Chorował na struny głosowe. Nie wiadomo co mu dokładnie jest. Wiadomo tylko, że potrzebna będzie operacja jeżeli w ogóle chce jeszcze śpiewać. A jeśli się nie powiedzie wokalista Bring Me The Horizon straci jedyne źródło swoich dochodów. Ciężka sprawa, jednak trzeba wierzyć, że wszystko się uda i będzie mógł robić to co tak bardzo kocha.
- Idę! Idę. Nie dobijaj się już tak. - Krzyknęła Sammi w drodze do drzwi. Szło jej to bardzo opornie, ale szła. Przegrała bitwę w ''Kamień, papier, nożyce''. Nigdy nie była w to dobra. Zawsze dawała kamień.
- Czego chcesz, Oli?- I tu się zdziwiła. Faktycznie. Był to pospolicie zwany Oliver. Ale w niezbyt dobrym stanie. I nie chodzi tu tylko o jego totalne upojenie alkoholowe albo o to że właściwie dosłownie leżał na trawniku. Ale o to że wyglądał jak napadnięty, pobity. Wskazywał na to jego poszarpany, prawie na strzępy, podkoszulek i jego opita twarz. W głowie Sam pojawiały się najmroczniejsze scenariusze. Zaczynając od opcji, że sam kazał się pobić, kończąc na tym że sapał do kogoś będąc w tym stanie no... W którym jest. Jedyną zagadką pozostaje jak on, do cholery jasnej, zdołał utrzymać sie na nogach, aby tu dojść i zadzwonić do drzwi?
- Chłopaki!- Zaraz kiedy usłyszeli wołanie Doll przylecieli. Byli równie zaskoczeni tym co zobaczyli jak ona na początku. Momentalnie wszyscy razem zaczęli go podnosić i wnosić do domu. Wszyscy oprócz Dy i Sammi. One lekko mówiąc napierdalali się z dziury na dupie Com'y... Miał bokserki nie dość że jaskrawo różowe to z napisem ''moja własność''. Wyglądało to co najmniej jakby bał się że ktoś go zaliczy od tyłu... No cóż. Skoro takie ma upodobania, nie im to zmieniać.
***
Chłopcy zanieśli naszego pijaczynę do pokoju Andy'ego. Wybrali ten pokój bo ciężkiej walce w ''Kamień, papier, nożyce'' którą, jak nie trudno się domyślić, Andy przegrał. Trudno było się mu z przegraną pogodzić, chodź zwykle przyjmował ją z kretesem. Tym razem nie, ponieważ? No chyba nie trudno pomyśleć i wymyślić, że Oli jutro na pewno będzie miał Kaca-Morderce, a kiedy zacznie trzeźwieć w nocy najprawdopodobniej zachce mu się zwrócić alkohol drogą, którą wszedł. Bardzo lubił Sykes'a, ale nie miał ochoty aż tak poświęcać swego kochanego łóżeczka.
**
Wszyscy siedzieli już w salonie zastanawiając się co doprowadziło Oliver'a do aż takiego stany? Co się wydarzyło że chciał się aż tak schlać. Ta operacja, aż tak go dopija? Co będzie jeśli nie uda się uratować jego głosu? Po co sięgnie wtedy? Narkotyki? Cięższy alkohol? Jeszcze więcej fajek? A może wszystko na raz?
Ich rozmyślania przerwał cichy stęk. To Oli spadł z łóżka... Chciał się skulać na dół. Czuł się dobrze. Przed znalezieniem wcale nie pił alkoholu... Alkohol by tak szybko go nie upuścił. Musiało to być coś innego...
Po chwili widzieli już Oliver'a całego, zdrowego i, co najdziwniejsze, trzeźwego.Nawet się nie kiwał. Po prostu usiadł z nimi. Wszyscy patrzyli na niego jak na jakiegoś jebanego kosmitę. Czy to możliwe, że jego organizm tak szybko przetwarzał alkohol? Czy może wszystko wyrzygał na łóżko Biersack'a? Druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna. Przykra, ale jednak bardziej możliwa.
- Co się tak patrzycie? Pograjmy w coś!- Zabrzmiał jak rozbawiony dwulatek, który pragnie uwagi rodziców.
- Prawda- Fałsz?- Zaproponował Jake. Znając życie, zaproponował z premedytacją. Wiedział, że każdego ciekawiło bo czym on się tak szybko pozbierał. Czy alkohol tak szybko z niego ''wyszedł'' czy to już może były jakieś prochy? Nawet jeśli prochy to musiał być wyjątkowo odporny. Nie miał żadnego zjazdu ani nic, co tym bardziej ciekawiło cały zespół. - To jak? - Wszyscy popatrzyli po sobie. Wszyscy z wyjątkiem Adny'ego i Rose.
Obydwaj byli nie w humorze. Andy cały czas myślał o Juliet i o swoim łóżku, najprawdopodobniej zarzyganym, a dlaczego Dy nie w humorze nie trzeba chyba tłumaczyć. Nienawidziła wieczorów. Wiedziała co tego wieczoru może chcieć zrobić. Znowu... Nie chciała tego na chwilę obecną. Nie chciała zostawiać jedynego przyjaciela jakiego ma w tym kraju, ale z drugiej strony nie dawała już sobie rady cały czas utrzymywać tego ciągłego sztucznego uśmiechu. Przykre, ale prawdziwe. Niestety... Biersack'a dzisiaj wyjątkowo nie zadręczały jego własne myśli. Starał się nie myśleć o tej ciemnej stronie jego życia. Co prawda, to prawda. Nie zawsze mu to wychodził, ale jednak przez większość czasu jednak tak. Jak na niego był to na prawdę dobry dzień.
- To ja zaczynam. Dajcie jakąś butelkę. - Rozkazała Sammi. Natychmiast podali. Ciekawe. Wystarczy krzyknąć i zachowują się jak baranki. Zaczęła kręcić. Wypadło na puste miejsce. Trudno. Kolejka przepadła. Następny był CC. Wypadło na Ash'a.
- Dawaj wyzwanie. - Norma. On zawsze wybiera wyzwania.
- Przeliż się z naszą Olivką.- I nagle te oczy jak pięciozłotówki. No ale cóż, wyzwanie to wyzwanie. Musi.
Zaczęli powoli. Delikatnie. Nieśmiało. Z każdą chwilą pocałunek zaczynał być coraz bardziej namiętny, wulgarny. Co najmniej jakby chociaż jednemu z nich miało sie to podobać. Z czasem ich ręce zaczęły błądzić bo ich twarzach. Każdy wie jak. Cała namiętność trwała jakieś 10 sekund.
''Kurde. Co to było. To było piękne. To, to było takie delikatne. Podniecające. Chwila, podniecił mnie facet? Podniecił mnie dotyk faceta? Niee, nie możliwe. A z drugiej strony... Dotyk Olivera był taki miły, delikatny. Chciałbym, aby to trwało wiecznie.
Ale. Nie! CO ja pierdolę? Całe życie uganiam się za babkami a teraz nagle mam się przerzucić na facetów? Żeby mnie dymali w dupę? Nigdy w życiu. Co sobie pomyślą chłopaki? Co sobie pomyśli Oliver? Co sobie pomyślą fani? Stracilibyśmy ich przynajmniej z połowę. Nie mogę być gejem, albo chociaż Bi.
Nie mogę, nie chcę.
Ale. Nigdy nie czułem się tak miło tylko się z kimś liżąc.
Chciałbym to przeżyć znowu i znowu, i znowu, i jeszcze kilkanaście razy.
Ale nie mogę...
Co o mnie sobie ludzie pomyślą? Co sobie Andy pomyśli? Że chcę go przeruchać dlatego się przejmuję aż tak nim i jego problemami. A tak nie jest. On jest jak brat. Najlepszy brat...
Ciekawe jak to jest przespać się z jakiś facetem? Nie jako ten dymany, tylko jako ten który dymie.
Kurwa. O czym ja myślę?! - Skarciłem sam siebie. - Nie jestem gejem. Ani Bi
Nie jestem.
- Haloo? Ash. Kręcisz!- Rozmyślania Ashley'a w końcu odważyła się przerwać Dy. - Kręcisz.
- Dobrz. Dobra. Już. Bez bulwersu. - Rozkazał. Wypadło na Oliver'a. Zajebiście. - Pomyślał Ash.
- Pytanie. - Szybki jest. - Co to było że tak szybko z poziomu trupa, podniosłeś się na poziom żywego, dobrze funkcjonującego człowieka? Ućpałeś się czymś? Aż tak dobrze metabolizujesz alkohol?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale za to jest nowa postać. Ktoś lubi Oliver Sykes'a?
Ja muszę przyznać że lubię. Po prostu lubię. Nie kocham, lubię. Kocham jego tatuaże i włosy, ale już BMTH tylko lubię posłuchać, nie uwielbiam.
A Wy jak? Ktoś? Coś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz