Po chwili byłyśmy już w środku. Zobaczyłam tak piękny duży basen, miejsce na ognisko i w około ogniska kilka ławek. Na ławkach siedziała piątka chłopaków.
Wszyscy mieli czarne kąpielówki za kolano. Wszyscy mieli też czarne włosy, z wyjątkiem jednego. Był to wysoki, niebieskooki chłopak około 22 może 23 lat z brązowo-rudymi włosami. Wszyscy byli przystojni, ale on chyba najbardziej. No może był na równi z chłopakiem koło 30 z wytatuowanych na brzuchu słowem OUTLAW.
- A więc słuchaj. - Zaczęła Sara. - To są Ci tajemniczy mężczyźni. Zaczynając od tej strony: To jest Jinxx czyli Jeremy Ferguson, ale dla nas i Ciebie po prostu Jinxx:

To Jake Pitts:

To Ashley Purdy, czyli Szynka:
To Christian Coma czyli dla nas po prostu CC:

I najmłodszy z całego zespołu, Andy Biersack:

- I to już wszyscy. A teraz wszyscy to Dylan Rose.

- No cześć. - Powiedziałam nieśmiało. Nie lubię poznawać nowych ludzi.
- No witamy śliczną panią. - Podszedł ten od OUTLAW. To był chyba Szynka czyli Ash. Możliwe, ale nie dam głowy uciąć.
- Ash, za młoda dla Ciebie. - Odezwał się rudzielec. - Młoda, browarka chcesz?
- Jakiego?!- Odkrzyczałam.
- Jakiegoś dziwnego. Jabłkowego.
- To chcę, rzuć!- Rzucił. Coś mi mówi że z nim się dogadam. Ogólnie wydaje mi się że z całą piątką dobrze się dogadam.
- Jebany rudzielcu. Nie rozpijaj nie letniej! Jeszcze ktoś Cię pozwie i co będzie?
- Ej, nie jestem nie letnia. Dokładnie 18 mam. - Udawałam naburmuszoną.
- Wow. A buźkę masz jak byś miała może 16. - Odezwał się wreszcie CC.
- Ejj! - Pisnęłam, a po chwili wszyscy razem, włącznie z Sarcią, się roześmialiśmy.
- Mam browary! - Nasze śmiechy przerwała Sandra. Na jej widok każdy, a szczególnie Andy stracili uśmiechy z twarzy. Okazuje się, że na prawdę nikt jej tu nie toleruje. Wszyscy siedzą z nią tu bo zwykle to ona funduje alkohol, a po 3-4 piwkach już wszystkim jest obojętna. Tak przynajmniej tłumaczyła mi to Sara.
- Jej! - Nagle tym krzykiem przerwała niezręczną ciszę Sara. Przynajmniej tyle, że tej jebanej ciszy nie było.
- Macie, bierzcie. Kupiłam po dwa. - Już rozumiem czemu oni ją aż ''tolerują''. Po prostu procenty do nich przemawiają.
Jedna rzecz mnie zdziwiła. Ci którzy nie mieli jeszcze piwa wzięli sobie, a resztę wrzucili do basenu. Tak po prostu. Sandra podeszła i jebnęła do basenu.
- Czemu do basenu? - Zdziwiłam się.
- Bo słuchaj. - Zaczął Jake. - Jest ciepło, a woda zimno. Cała filozofia.
- No weź już tak nie filozofuj. Dziewczyna by kiedyś w końcu załapała. - Powiedział tym razem Ferguson. Zapamiętałam tylko nazwisko i w dodatku nie wiem czy osób nie pomyliłam.
- No dobra, dobra. Hormonki chłopaki. - Krzyknął Andy.
- Młody, jedynymi osobami którym tu jeszcze szaleją hormony to są dziewczyny i ty jako jedyny z płci męskiej.
- To że mam 20 lat nie znaczy, że mi hormony szaleją!- Czyli jak szczelałam z ich wiekiem postarzyłam go o 2 lata. Ciekawe o ile postarzyłam lub odmłodziłam resztę.
- Właśnie znaczy, facetom hormony uspakajają się około 23 roku życia, więc Tobie jeszcze całkiem mocno buzują.
- A weź już tak nie filozofuj Sandra. Ogarnęła byś swoje hormony, a nie zajmowała moimi. - Wszyscy wybuchli śmiechem. Tylko nie ja i Andy. Andy chyba z widocznych powodów, a ja dlatego, że te wszystkie pogadanki uważałam za wyjątkowo chamskie, a nie zabawne. Po prostu chamskie.
Kiedy wszyscy się uspokoili usiedliśmy na ławkach i zaczęliśmy pić nasze piwa. Sandra swoje skończyła i poszła. Wyraźnie wszystkim ulżyło, a ja przypomniałam sobie o rękach. I bluzie. Trzeba bluzy. Ale przecież są 23 stopnie, usmażę się w niej.
W końcu stwierdziłam, że zaryzykuję i będę tylko zasłaniać rękę. Musi mi to wyjść dobrze, a wręcz zajebiście. W końcu na rękach mam całkiem świeże rany. Dopiero zasklepiające się blizny.
Siedzieliśmy sobie, zaczynało się już robić coraz ciemniej i chłodniej. Na szczęście.
- Ej, słuchajcie. Rozpalamy ognisko? - Zapytała Sara.
- Rozpalamy. - Odkrzyknęli chórkiem chłopacy.
Jakoś rewelacyjnie im to rozpalanie nie szło, ale w końcu się udało. Co prawda, zajęło im to prawie dwadzieścia minut, ale rozpalili. Zaczęli smażyć różne mięsa i kiełbasę. Zaczęłam się zastanawiać czy ja w ogóle coś dzisiaj zjem. Kiedy traciłam już na to nadzieję, zauważyłam że w jakiś prze-magiczny sposób na ''grillu'' znalazł się chleb posmarowany masłem czosnkowym, papryczki wypchane serem i prawie jak polskie, moje ulubione oscypki. Byłam w niebie. Oscypki. Kocham. Kiedy skończyłam rozmarzać się nad serkiem zauważyłam że Sara zniknęła. Pewnie poszła po piwo. Klasycznie. Ona pierwsza do alkoholu. Nawet jeśli trzeba po niego iść.
- Ty, Młoda. Masz. Smacznego. - Jinxx podał mi talerz z jedzeniem. Znajdowała się na nim kiełbasa i jakieś inne mięso.
- Ja podziękuje.- Powiedziałam oddając talerz.
- Czemu? Odchudzasz sie czy coś?- Zapytał Andy. - Nie masz z czego. - Powiedział i się uśmiechnął.
- Nie, nie dlatego. Ja nie jadam mięsa. Jestem wegetarianką.
- Kurwa. Kolejna. - Wymruczał Ashley.
- Kolejna? To kto jest jeszcze?
- No ten jebany rudzielec. - Wskazał widelcem na uśmiechniętego rudego. Do czego on się tak wiecznie szczerzy?
- Wreszcie nie jestem jedyny. To masz. Mam nadzieję, że jesteś tylko wegetarianką, a nie weganką?- To pytanie?
- Tylko. - Odwzajemniłam uśmiech. - I dzięki. - Po chwili już wszyscy mieli już jedzenie. Włącznie z Sarą.
- No to smacznego, co nie?- Zapytał, a raczej stwierdził CC. Wszyscy tylko pokiwali głową.
Po jakimś czasie wszyscy zjedliśmy, a ktoś puścił muzykę. Losowaliśmy karteczki kto z kim ma tańczyć. Jinxx wylosował Jake, Ashley- Sarę, i ku mojemu zdziwieniu mnie wylosował Andy.
- Mogłam wylosować gorzej. - Pomyślałam, chociaż ten traf też mnie jakoś szczególnie nie uszczęśliwił. CC nie chciał tańczyć, spożył już za dużo alkoholu i nie był w stanie już nawet stać.
Najpierw były szybkie, energiczne tańce. Później ktoś puścił jeden powolny kawałek. Ja i Andy tańczyliśmy wtuleni w siebie. Było miło. Nigdy czegoś takiego nie poczułam. Poczułam się tak... Bezpiecznie? To nie było zakochanie. Nie zakochałam się w nim. W jego objęciach czułam się jak w objęciach starszego brata.
- Serio, nie jesz mięsa? I serio masz 18 lat?- Wyszeptał.
- Serio i serio. - Odpowiedziałam również szepcząc.
- To dobrze. - Nie odpowiedziałam już.
Po tańczeniu wszyscy znowu usiedliśmy. Chcieliśmy odpocząć po tańcach. Andy usiadł dokładnie na przeciwko mnie. Był to jego zły wybór. Głównie dla mnie. Z tamtej perspektywy dokładnie mógł badać moje zakochanie, Wtedy mógł zauważyć jak spoglądam na ręce i jak staram się je zakryć.
- Zagrajmy w butelkę. - Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, a już kręciliśmy. Padło kilka pytań. Kilka wyzwań i to w sumie tyle. Po tej jakże długiej grze znowu siedzieliśmy na ławkach, a on znowu na przeciwko. Tym razem ja coś zauważyłam. On spoglądał na swoje ręce, on je zakrywał. Czyżby on też coś ukrywał?
Wtedy stwierdziłam, że mi zimno. Było to najlepsze co mogłam stwierdzić. Ubrałam bluzę i zaciągnęłam rękawy na dłonie. Zimno. Andy też zaciągnął rękawy. Pewnie też zimno.
- A więc tak. Kolejna gra. W zaufanie. - Znowu nawet nie skojarzyłam kto zaproponował a już staliśmy znowu losowo podzielenia w pary. A ja oczywiście z Andy'm. Jak? I czemu?
Zaczęliśmy sobie zadawać pytania. Takie podstawowe. O pochodzenie, wiek itp. W końcu podciągnął rękawy.
- Gra w zaufanie to zlepek dwóch gier. W zaufanie czyli pytania i szczerze odpowiedzi, i lustro czyli powtarzanie czynności. Teraz ty podciągnij rękawy. - Podciągnęłam. Jestem pewna, że zrobił to naumyślnie. - Teraz ty.
Wyciągnęłam ręce przed siebie. On też. Kolejnym ruchem rudzielca było odwrócenie moich rąk tak, aby mógł zobaczyć wewnętrzną stronę rąk. Nie chciałam tego wykonać.
- Posłuchaj. Wiem co tam masz. Przez jakiś czas interesowałem się ludzką psychiką. Widziałem jak na nie patrzysz.
- Też widziałam jak ty. - Po jego minie sądzę, że tego się nie spodziewał.
- Pokaż. Mogę?
- Będziesz mógł, jeżeli ja też.
- To na trzy. Jeden, dwa i trzy. - Odwróciliśmy ręce. Oboje byliśmy zszokowani tym co zobaczyliśmy. Miał tam tego w chuj dużo.
- Dużo.
- Ty też.
- Młodzi koniec gry. Chodźcie. - Krzyknął już troszkę zkacowany CC.
- Dokończymy kiedyś tę rozmowę, dobrze?
- Okej. - Odpowiedziałam, bez jakich kolwiek emocji.
Sory że nie komentowałam ale nie miałam czasu nauka mnie wykańcza :(
OdpowiedzUsuńRozdzialik świetny!
Do następnego i weny życzę :*